Kto z nas nie marzył lub marzy o podróżach po świecie. Dzisiaj jest to takie proste. Wystarczy odrobina pieniędzy, samolot i już można się znaleźć na drugim końcu świata, na przykład w mojej wymarzonej Nowej Zelandii lub Australii. Jednak nie zawsze było to takie łatwe. W XIX wieku kiedy dopiero poznawano odległe lądy, podróże trwały miesiącami, latami, skolonizowana Afryka i Azja nadal posiadała dzikie obszary, nieznane białemu człowiekowi, a często również niebezpieczne dla żądnych przygód, a często również władzy i bogactwa Europejczyków. Ponad sto lat temu odkrywcami i podróżnikami byli głównie mężczyźni, ale znalazło się również wiele kobiet, które miały odwagę poznawać odległe lądy i kultury.
Wolf Kielich postanowił przybliżyć nam sylwetki tych niezwykłych kobiet. W książce „Podróżniczki. W gorsecie i krynolinie przez dzikie ostępy” przedstawia nam postaci kilkunastu kobiet, które w trudnych dla swojej płci czasach zdobywały górskie szczyty i mieszkały wśród tubylców. Opisuje ich podróże, trudy z nimi związane. W XIX wieku podróż z Anglii, (bo najczęściej stamtąd pochodziły podróżniczki, miało to zapewne związek z mocną pozycją kraju jako kolonizatora) do Afryki, Australii czy Azji trwała wiele miesięcy. Najpierw trzeba było pokonać trasę morską statkiem do Kairu, a potem jeszcze wiele tygodni podróżować przez dżunglę, tak samo było w przypadku podróży do kraju Aborygenów czy Tybetu.
![]() |
| Alexandra David – Neel w 1886 roku |
![]() |
| Alexandra Tinne 1835-1869 |
„Podróżniczki. W gorsecie i krynolinie przez dzikie ostępy” to pozycja bardzo dopracowana. Napisana dobrym, przejrzystym stylem i prostym językiem. Autor zadbał o najdrobniejsze szczegóły, każda historia została sprawdzona, merytorycznie dopracowana. Czytając książkę Kielicha przeniosłam się w inny świat. Świat podróży, poznawania nowych kultur, autor stworzył historię, która niesamowicie działa na wyobraźnię. Bez trudu wyobrażałam sobie te wszystkie kraje, w których były bohaterki, ich przygody, szczęśliwe zakończenia i małe lub wielkie dramaty. Fantastycznym uzupełnieniem książki są zdjęcia bohaterek zrobione w Afryce, Azji, Australii. Niektóre zrobione wśród tubylców, inne na tle krajobrazu, często w stroju damy, czyli gorsecie i długiej spódnicy, a pod nią obowiązkowo kilku halkach i tak patrząc na te fotografie zaczynam się zastanawiać, jak one w tak niewygodnym stroju dawały sobie radę mieszkając na końcu świata. Bo w XIX wieku Afryka Środkowa to przecież był koniec świata, a Mary Slessor mieszkała tam przez ponad trzydzieści lat.


